Każdy z nas miewa gorsze dni. Niektórzy dość regularnie, inni z kolei wybuchają niczym wulkan – nagle i intensywnie, a pozostałości po walce, niczym popiół wulkaniczny, nie pozwalają zapomnieć o całym zajściu. To samo dotyczy kobiet.
Być może szef w pracy zbeształ ją za coś nie z jej winy, albo przez kilkadziesiąt minut podróży komunikacją miejską musiała cierpliwie stać, gdyż staruszka obok miała wyjątkowo zmęczone torby, które z tego powodu musiały zająć miejsca siedzące, czy też przegapiła najnowszy odcinek Outlandera? Być może powodem jest jeszcze coś innego. Albo wszystko naraz. Naszym zadaniem powinno być ugaszenie tego pożaru, zwalczmy ogień ogniem!
Nadmiar emocji
Kłótnia bardzo osobliwie wpływa na nasz organizm. Budzimy w sobie szereg emocji, które z kolei uwalniają w naszych ciałach duże pokłady adrenaliny. Hormon ten odpowiada za impulsywność naszych reakcji; objawia się przyśpieszonym biciem serca, rozszerzeniem źrenic, wzrostem ciśnienia oraz stymuluje organizm do działania. Wymienione bodźce są bardzo zbliżone do napięcia seksualnego, dlatego tak często kłótnie kończymy seksem. Wystarczy jedno spojrzenie, błysk w oku i awantura kończy się w łóżku. Spontaniczność aktu wywołanego sprzeczką jest idealnym sposobem na rozładowanie negatywnych emocji. Seks staje się pełen pasji, namiętności i zaangażowania. Po wszystkim jednak w dalszym ciągu mamy w pamięci, to, co wydarzyło się przedtem. A gdyby tak oszczędzić sobie nerwów i od razu przejść do czynów?
