Sama kamera w niczym nie przypomina znanych nam obecnie kamer, jest okrągła i na myśl przywodzi bardziej mikrofon, niż rejestrator wizji. Na chwilę obecną urządzenie jest testowane przez wielkie studia filmowe i raczej nie ma szans, żeby szybko trafiło do masowego odbiorcy, powodem jest cena kamery, którą możemy liczyć w setkach tysięcy dolarów.
Producent jest dość tajemniczy i niechętnie zdradza szczegóły odnośnie do specyfikacji technicznej. Wiadomo jednak, że urządzenie będzie nagrywało filmy w jakości kinowej, oraz wiadomo także, że Lytro Immerge to coś więcej, niż sama kamera. W zestaw wchodzi, m.in. serwer do obróbki materiału, oraz specjalne oprogramowanie do jego edycji i odtwarzania.
