Za nami kolejny sezon piłkarskich rozgrywek klubowych. Po wielu emocjonujących spotkaniach, w finale przyszło zmierzyć się zespołom z Madrytu – Realowi i Atletico. Delikatnym faworytem spotkania byli piłkarze Królewskich i to jedenastokrotny (już z wczorajszym meczem) tryumfator Ligi Mistrzów mógł cieszyć się po ostatnim gwizdku sędziego. Czy zwycięstwo najbardziej utytułowanej drużyny w Europie było przez chwilę zagrożone?
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia i już w 5 minucie spotkania, to Real Madryt mógł wyjść na prowadzenie, kiedy z narożnika pola karnego dośrodkowywał Gareth Bale. Walijczyk idealnie dośrodkował na 3 metr od bramki, gdzie do piłki dopadł Casemiro, jednak Jan Oblak fenomenalnie wybił piłkę. Strzałem z dystansu akcję zakończył Marcelo, Brazylijczyk jednak posłał futbolówkę wysoko ponad poprzeczką.
W kolejnych minutach obraz gry nie uległ zmianie, Królewscy próbowali strzelić bramkę i udało im się to już w 15 min meczu. W okolicach 35 metra od bramki Rojiblancos, faulowany został Bale, piłkę w pole karne dośrodkował Toni Kroos, głową przedłużył ponownie Bale i z najbliższej odległości piłkę do siatki skierował Sergio Ramos. Przypomnijmy, że hiszpański obrońca ma patent na bramki zdobywane w finale Ligi Mistrzów, gdyż wczorajszego wieczora powtórzył swój wyczyn sprzed dwóch lat. Zdobyta bramka nie była pozbawiona kontrowersji, gdyż Ramos prawdopodobnie znajdował się na minimalnym spalonym.
Po stracie bramki, do odrabiania strat zabrało się Atletico, podopieczni Diego Simeone kontrolowali grę i stwarzali zagrożenie przed bramką Realu. W pierwszej połowie nie zobaczyliśmy więcej bramek i to piłkarze Królewskich schodzili do szatni w lepszych nastrojach. Po pierwszej połowie finał Ligi Mistrzów nie zawiódł.
