ZDROWIE POLSKICH MĘŻCZYZN A WIARA W UZDROWICIELI

ZDROWIE POLSKICH MĘŻCZYZN A WIARA W UZDROWICIELI

Fot: picjumbo.com

Niestety, zwolenników szamanów jest coraz więcej. Są mamieni certyfikatami ukończenia weekendowych kursów, kuszą ich również strony internetowe i portale ogłoszeniowe, zachwalające pod niebiosa niekonwencjonalne metody leczenia. Wszystko jest do uzdrowienia – począwszy od stresu, poprzez wrzody żołądka, a skończywszy na nowotworach. Choć brzmi to niewiarygodnie, to jednak w naszym kraju blisko 30 tys. bioenergoterapeutów, naturopatów, hipnotyzerów czy radiestetów leczy energią.

Powrót do guseł 

Wiara w nadprzyrodzone moce jest potężna. Wielu z nas jest święcie przekonanych, że życiem rządzi niewidzialna siła. Co ciekawe, często w ramiona imponderabiliów wpychają ludzi sami lekarze. Powodem zaistniałej sytuacji jest nieumiejętność rozmowy, brak empatii oraz niedostateczność czasu. Tymczasem szamani są zupełnym przeciwieństwem lekarzy – wysłuchają nas, porozmawiają z nami, coś poradzą – jednym słowem: sprawią wrażenie, że się nami interesują.

Także celebryci utwierdzają nas w przekonaniu, że warto sięgać po niekonwencjonalne sposoby leczenia. Wystarczy poczytać ich blogi czy wywiady, których udzielają – wszędzie pobrzmiewa jeden wątek: energia słoneczna, cudowna dieta, wewnętrzna przemiana… Swoje „trzy grosze” dorzucają także media, które każdy błąd lekarski nagłaśniają w sposób mający niewiele wspólnego z racjonalną analizą. To dlatego otaczająca nas rzeczywistość roi się od wszelkiej maści znachorów. Kiedyś byli to Clive Harris, Anatolij Kaszpirowski i Zbigniew Nowak, dziś porywa tłumy ojciec Bashobory.

I pomyśleć, że racjonalne rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy odkurzyć schowany w piwnicy rower i wyruszyć na wycieczkę. Będzie i przyjemnie, i – co najważniejsze – zdrowo.