Na następców generacji B6 i B7 Audi kazało klientom czekać zaledwie 4 lata. Z „B-ósemką” było już zgoła inaczej. Jego następcę Niemcy pokazali dopiero po 7 latach. W motoryzacji to niemal wieczność.
Patrząc na nową „A-czwórkę” można odnieść wrażenie, że jest to model po gruntownym face liftingu – wyjątkowo konserwatywni niemieccy styliści jedynie rozwinęli dotychczasową formę, bez wprowadzania rewolucyjnych zmian. Tak samo było z aktualną generacją mniejszej „A-trójki”, na którą kręcono nosem za jej zachowawczy wygląd, a która okazała się samochodem dopracowanym i bardzo dobrze przyjętym przez klientów.
Najnowsze Audi A4 B9 jest o 3 centymetry dłuższe i 1 cm szersze od poprzednika – mierzy 4,73 metry długości i 1,84 m szerokości. Ma zupełnie nowe biksenonowe (opcjonalnie LED-owe z adaptacyjnymi diodami) światła, agresywniejszy zderzak i nieco przeprojektowaną osłonę chłodnicy. Dzięki zastosowaniu platformy modularnej MQB, obecny model waży do 120 kilogramów mniej od poprzednika. To naprawdę dużo. Współczynnik oporu powietrza udało się z kolei zredukować do wartości raptem 0,23.
We wnętrzu na próżno już szukać podobieństw do poprzednika. Prędzej znajdziemy zapożyczenia z flagowego SUV-a tej niemieckiej marki. Wśród nich należy wymienić: tunel środkowy, drążek automatycznej skrzyni biegów, 12-calowy wyświetlacz „virtual cockpit” w miejscu tradycyjnych zegarów, 8,3-calowy ekran z systemem multimedialnym MMI, wyświetlacz Head-Up, nagłośnienie Bang & Olufsen z dźwiękiem 3d oraz system rozrywki dla pasażerów tylnej kanapy z przenośnymi tabletami.