MIĘSO, KTÓREGO NIE MA. Z CZEGO PRODUKUJE SIĘ RZEŹNICZE SPECJAŁY?

MIĘSO, KTÓREGO NIE MA. Z CZEGO PRODUKUJE SIĘ RZEŹNICZE SPECJAŁY?

Fot: picjumbo

Czemu tak się dzieje, czy już zapomnieliśmy jak smakuje prawdziwe mięso? Jeśli nie do końca, to w przeważającej mierze. W dzisiejszych czasach słowo „przysmak” odnosi się jedynie do nazwy produktu, zaś mięsna rzeczywistość jest pełna związków chemicznych.

Toksyczna zawartość

Choć brzmi to niewiarygodnie, w składzie wędliny i kiełbasy jedynie w śladowych ilościach występuje mięso. Zamiast niego znaleźć możemy tu całą „tablica Mendelejewa”, w skład której wchodzą m.in.: barwniki, konserwanty, stabilizatory, substancje zagęszczające i wzmacniacze smaku. Z roku na rok jest coraz gorzej, a o tym, jak bardzo sytuacja jest poważna świadczy fakt, że dzisiejsza technologia pozwala z jednej tony mięsa „wyczarować” blisko 3 tony wyrobów.

Szynka, czyli plastik

Gwoli obiektywizmu trzeba stwierdzić, że za zaistniały stan rzeczy odpowiadają nie tylko producenci żywności. Swoje trzy grosze dorzucają także hodowcy zwierząt. Jako że liczy się tylko i wyłącznie zysk, zwierzęta przeznaczone na sprzedaż przemysłową od małego faszerowane są chemią. Z kolei rozmaite antybiotyki i sztuczne pasze nie pozostają bez wpływu na stan naszego zdrowia.

Co robić? Jak rozpoznać prawdziwe mięso?

Na pewno kupować mięso pochodzące z małych masarni. Miejsca te gwarantują nam, że zwierzęta są karmione ziemniakami, obierkami różnych warzyw, ziarnami i trawami. No dobrze, a jak rozpoznać produkt dobry jakościowo? Zdrowa szynka, czyli zawierająca w swoim składzie więcej niż 40 proc. mięsa, kosztuje powyżej 30 zł za kilogram. Z kolei po przekrojeniu naturalnie wyprodukowanej kiełbasy uzyskamy małe kółeczko na środku, które różni się kolorem od miąższu. To oznaczenie świadczy o tym, że produkt jest konserwowany jedynie solą peklowaną.

Idźmy jednak dalej. Unikajmy jak ognia mięsa i kiełbas przeznaczonych na grilla. To produkty nafaszerowane chemią, która często ma na celu zatajenie upływającej daty przydatności do spożycia. Nie lepiej wygląda sytuacja z garmażeryjnym mięsem mielonym. Jeśli ma ono konsystencję zbitej papki, jest wielce prawdopodobne, że mamy do czynienia z produktem składającym się z dużej ilości odpadów przemysłowych.

Mając na uwadze zaistniały stan rzeczy, bacznie przyglądajmy się rzeźniczym specjałom i uważnie studiujmy etykiety. Nie dajmy się też zwieść chwytom reklamowym w stylu: „szynka staropolska”, „domowa”, „chłopska wędzonka” czy „szyneczka babuni”.