Wiele osób nie na pewno robi wielkie oczy myśląc “kto to jest?”. Czarnoskóry, brodaty olbrzym z saksofonem bardziej przypominający baśniową postać niż muzyka dzisiejszych czasów. Oto Kamasi Washington – geniusz, który przestawił się światu fantastycznym albumem The Epic i pokazał, że jazz ma się bardzo dobrze.
Nie jest to w żadnym razie człowiek z przypadku, który postanowił nagrać jazzową płytę i zawładną receptorami słuchu zarówno krytyków (szczególnie tych niezależnych) jak i odbiorców. Przed The Epic ten czarnoskóry saksofonista wydawał materiały pod szyldem własnej niezależnej wytwórni. Nie osiągały one jednak medialnego rozgłosu. Z resztą całe jego życie, przed The Epic można uznać za bycie w cieniu, a może bardziej na dalszym planie. Współpracował z tuzami muzycznego świata, wybierzmy więc tych największych: Snoop Dogg, Raphael Saadiq, Nas, Herbie Hancock, Lauryn Hill, Chaka Khan, Gerald Wilson, Kendrick Lamar czy Flying Lotus. Szczególnie dwaj ostatni Panowie z tego zestawienia są ważni dla muzyka z Miasta Aniołów. To właśnie Kendrick Lamar wciągnął go na swoją tegoroczną (genialną) produkcję To Pimp A Butterly i zachwalał muzyczny geniusz Kamasiego, który pomógł mu rozwinąć się jako muzykowi. FlyLo zafascynowany jazzem ( czy można nie być, skoro jego wujostwo to Alice oraz John Coltraine?) docenił rosłego saksofonistę, który odcisnął mocny ślad na jego płycie You’re Dead. Co łączy więc ostatnie płyty Lamara i Lotusa? Jazzowy sznyt do którego w dużej mierze przyczynił się właśnie Kamasi.
Flying Lotus postanowił ostatecznie wciągnąć 34-letniego muzyka do swojej wytwórni Brainfeeder i było to strzałem w dziesiątkę.