LPG w aucie to nie powód do wstydu

LPG w aucie to nie powód do wstydu

Fot. Men Magazine

„Kurcze, kończy mi się paliwo! Nie dojadę do najbliższej stacji!”
Nie powiedział nigdy, żaden posiadacz instalacji LPG. Oczywiście o ile uznawał on zasadę posiadania w baku pewnego zapasu bezołowiowego opału. Jest to nie tylko wygodne w sytuacji, kiedy w dłuższej trasie do stacji brakuje nam jeszcze kilkunastu czy kilkudziesięciu kilometrów do najbliższej placówki gdzie będziemy mogli zatankować, ale również wtedy, gdy awarii ulegnie któryś z podzespołów naszej instalacji gazowej.

Dbamy o środowisko (?)
Choć do tego tematu podchodziłbym rzeczywiście ze sporą dawką dystansu. Rzeczywiście przy bardzo dobrze serwisowanej instalacji i tankowaniu świetnego jakościowo LPG możemy doprowadzić nawet do sytuacji, w której z komory spalania wydobywać się będzie tylko para wodna i niewielkie ilości dwutlenku węgla – tylko czysto teoretycznie.

Mniej optymistycznie, ale wciąż „różowo” przedstawiają ekologię LPG liczne badania naukowe, które dowodzą, że w porównaniu ze spalaniem benzyny bezołowiowej dochodzi tutaj do nawet trzykrotnie mniejszej emisji zanieczyszczeń do środowiska. Niestety, wszystkie tego typu badania były przeprowadzane w warunkach laboratoryjnych przy świetnie skonfigurowanej instalacji i przy praktycznie czystym propan-butanie.

Realia są takie, że LPG wciąż jest traktowane w Polsce jako „tańsza alternatywa” i zarówno instalacje są konfigurowane pod mniejsze spalanie, a nie pod ekologię, jak i paliwa mają dość szerokie widełki tolerancji ich czystości.

Oczywiście są to tylko moje spostrzeżenia jednakże, choć sam na gazie nie jeżdżę, wydaje mi się, że niestosowne jest nazywanie takiej LPG „podtlenkiem wstydu”, a raczej „podtlenkiem zdrowego rozsądku i ekonomii”. Rzeczywiście wiele osób ma złe przeżycia z tym rodzajem paliwa, ale z własnego doświadczenia wiem, że wynika to z montowaniu instalacji w silnikach, które po prostu go „nie tolerują” lub przez założenie najtańszych podzespołów.

Korek w zderzaku nie jest powodem do wstydu, Panowie! Choć rzeczywiście nie dodaje on uroku i troszkę psuje estetykę auta, ale jak to mawiają – „coś kosztem czegoś”. Pozostaje jeszcze możliwość montażu takiego wlewu pod klapką baku i stosowanie przejściówki, a wtedy nikt nie rzuci do was argumentem o harmonijności nadwozia.