KAWASAKI W800 – JAPOŃSKI DŻENTELMEN O BRYTYJSKICH KORZENIACH

KAWASAKI W800 – JAPOŃSKI DŻENTELMEN O BRYTYJSKICH KORZENIACH

Fot.: Jakub Tomaszewski

Trudne początki znajomości okazały się zwiastunem dobrej klasy doświadczenia w stylu retro. Obcowanie z motocyklem do złudzenia przypominającym cuda techniki z lat 60′, trudno jest porównać z jazdą na współczesnych maszynach. Z tymi ostatnimi Kawasaki W800 dzieli jedynie niezawodność i obecność wtrysku paliwa.

No dobrze, faktycznie „look” ma całkiem dystyngowany, prezencja się zgadza ale… zrobił na mnie kiepskie wrażenie, kiedy pierwszy raz sprawdziłem jego przyspieszenie. Przy kręceniu silnika pod czerwone i dynamicznej zmianie biegów, motocykl prowadził się trochę jak żmija zygzakowata. Nie wzbudził tym mojego zaufania, a raczej zdystansował do siebie. Nie wiedziałem, czy to wątpliwa zasługa niedostatecznie sztywnej ramy, czy o co chodzi? Dlatego przez pierwsze 100 – 200 kilometrów do każdego zakrętu podchodziłem, jak pies do jeża.

Kiedy jednak trochę się przełamałem i pierwszy raz mocniej wyłożyłem w zakręcie, ku mojemu zaskoczeniu, jednak nie trzeba mnie było zdrapywać z asfaltu. Motocykl okazał się stabilny i przewidywalny. Co prawda, nadal przy dynamicznej zmianie biegów trochę „pełzał” ale już jakby delikatniej i mniej przerażająco, a przede wszystkim coraz rzadziej. Po kolejnych około 200 kilometrach robił tak jeszcze rzadziej, aż w końcu zdarzało mu się to sporadycznie. A może to ja nauczyłem się z nim obchodzić? Hmmmm…