KAWASAKI W800 – JAPOŃSKI DŻENTELMEN O BRYTYJSKICH KORZENIACH

KAWASAKI W800 – JAPOŃSKI DŻENTELMEN O BRYTYJSKICH KORZENIACH

Fot.: Jakub Tomaszewski

To tak naprawdę tyle z mniej pochlebnych słów na jego temat. Reszta zachwyca. I nie mówię tutaj tylko o fantastycznym odwzorowaniu „stylówy” brytyjskich twinów z lat 60 ale o całokształcie W800. To niesamowicie wdzięczny motocykl. Dla mnie to powrót do korzeni, to takie same emocje jak po pierwszej przejażdżce na motorynce sąsiada, później własnym simsonie, czy MZ-ce upalanej po lasach, kiedy jeszcze nie dorosłem do prawka.
Kawasaki W800 to maszyna, gdzie poza wtryskiem paliwa nie ma elektroniki. Żadne ABS’y, kontrole trakcji, nic nie przeszkadza w doznaniach z jazdy. Nie ważne jaką aktualnie nawierzchnię ma pod gumą, prowadzi się pewnie i przewidywalnie. Co prawda po zjechaniu z asfaltu, czasami może mu brakować trochę skoku zawieszenia, no ale nie bądźmy malkontentami. Pamiętajmy, że lata 60′ to takie właśnie czasy, gdzie nie było wyraźnie zarysowanej granicy między motocyklem terenowym a szosowym.

W800 może i ma zaledwie 48 koni i 60 „niutków” ale to w zupełności wystarczy. Oczywiście nie wolno się tutaj spodziewać osiągów supersporta ale na prędkość przelotową rzędu 130, 140 i więcej, naprawdę mu nie brakuje. Jak to bywa na motocyklu bez szyby, jazda powyżej 120 km/h to nierówna walka z siłami natury. Jednak wystarczy się przykleić do baku i prędkość 150, 160 km/h przestaje już być uciążliwa

Drobne mankamenty, pt. jakość materiałów, z których wykonane są kierunkowskazy, czy dość miękkie przednie zawieszenie nie są w stanie przysłonić całokształtu dobrej roboty, jaką odwalili inżynierowie Kawasaki.

Podsumowując: W800 to nowoczesna, niezawodna maszyna, w którą konstruktorom Kawasaki udało się tchnąć ducha motoryzacji dawnych lat.